Tym razem szlak bardziej rekreacyjny niż typowo turystyczny. Zamiast ruszać w Polskę w poszukiwaniu atrakcji, postanowiłem zrobić coś, co od dłuższego czasu chodziło mi po głowie, jednak zawsze było coś lepszego do zrobienia. Spakowałem plecak i ruszyłem penetrować okolice domu. Podskoczyłem do Sorkwit i postawiłem sobie za cel obejście dookoła Jezioro Gielądzkie.
Cała trasa jak się później okazało, ze wszystkimi zejściami z głównego szlaku, kręceniem się, aby zrobić jakieś ciekawe zdjęcie, wyniosła trochę ponad 24km. Ruszając z Sorkwit z kierunku Młynika, zamiast kierować się asfaltem, wybrałem drogę wzdłuż samego brzegu jeziora i jak się potem okazało, był to błąd. Widoki były całkiem niezłe, ale niestety na mojej drodze stanęło gospodarstwo rybackie i było trzeba kombinować, jak tu je obejść idąc przez pola. Udało się, wróciłem na główny szlak. Po dojściu do Młynika krótki przystanek na plaży. I tu małe zaskoczenie, nie tylko w Młyniku, ale praktycznie każdej najmniejszej osadzie, którą mijałem. Praktycznie na każdym kroku spotkać można niewielkie plaże wiejskie z ładnym piaskiem, ławeczkami, pomostami, wszystkie czyste i zadbane. Nie ukrywam, byłem mile zaskoczony. Po minięciu Młynika ruszamy w stronę Bałowa i Zyndak i tutaj zaczyna się najładniejsza część szlaku. Kilka kilometrów leśną drogą przez las, a następnie brukowaną przez pola i miejscowości. Dla niektórych minusem tej trasy z pewnością będzie to, że praktycznie większość pokonujemy asfaltową drogą. Ni ma tutaj ruchu jak na Marszałkowskiej, aczkolwiek jakoś mi osobiście turystyka piesza i odpoczynek na łonie natury gryzie się z asfaltowymi drogami. Dodatkowo nie można tutaj mówić o odpoczynku w zupełnej samotności. Co kilka kilometrów trafiamy na mniejsze i większe wioski, a od czasu do czasu minie nas jakiś samochód czy rowerzysta. Trzeba się z tym pogodzić i zamiast skupiać się na negatywach, rozkoszować się pięknymi widokami mazurskich jezior, pól i lasów. Po minięciu Bałowa zbaczam kawałek, żeby pstryknąć kilka zdjęć zabytkowego wiatraka w Zyndakach, który obecnie pełni rolę niewielkiej slowlife’owej agroturystyki. Nocleg tutaj z pewnością zapamiętacie na długo. Zdjęcia zrobione, ruszam dalej wzdłuż brzegu jeziora. Najpierw Pustniki i walka z rozwścieczonym psem wielkości przerośniętego szczura, który wyrwał się z posesji, potem Stary Gieląd i kolejny przystanek na niewielkiej plaży. Batom energetyczny wciągnięty, mus owocowy wypity, baterie podładowane, można ruszać na ostatni bardzo krótki odcinek. Kilkadziesiąt minut i ponownie jestem w Sorkwitach. Przemarsz przez wyłączony z użytku most kolejowy, chwila na plaży, z której pstryknąłem kilka fotek pięknego kościoła ewangelickiego i to by było na tyle. Wracam do samochodu i zbieram się do powrotu.
Fajnie tak czasami pokorzystać z tych bardziej nieoczywistych atutów Mazur i nie pchać się w popularne turystycznie miejsca. Jest tu tyle przepięknych okolic, że przy odrobinie chęci, można sobie samemu zaplanować i wytyczyć bardzo ciekawy szlak, podczas pokonywania którego będziecie mogli rozkoszować się tutejszym klimatem. Może i przeszedłem 24km, może i większość trasy biegła zwykłymi drogami, może i nie wyrwałem się w odludne miejsca, ale i tak nie mam na co narzekać. Piękne mazurskie pola, zadbane miejscowości, wspaniałe jezioro i przede wszystkim kilka łyków świeżego powietrza. Uwielbiam nabijać kolejne kilometry z plecakiem.
Do zobaczenia na szlaku!
#turystyka #turysta #wypoczynek #aktywnywypoczynek #podróżowanie #travel #hiking #trekking #trip #podróże #adventure #przygoda #podróżnik #wyprawa #mazury #sorkwity #starygieląd #jeziorogielądzkie #młynik