Tym razem na naszym szlaku mijamy Wałcz i podążamy trochę dalej na zachód w kierunku Tuczna, jednak nie docieramy do niego. Zapuszczamy się w gęstwiny lasu pod Strzalinami, gdzie trafiamy na Grupę Warowną Góra Wisielcza.
Góra Wisielcza jest powstałą w latach 1935-1938 częścią umocnień Wału Pomorskiego w miejscu, w którym zmienia on swój kierunek. Z racji tego GW stawała się jedną z najbardziej wysuniętych pozycji obronnych. Obiekt na powierzchni nie prezentował się imponująco, kilka schronów, kilka kopuł pancernych i tyle. Jednak cała magia działa się pod ziemią. Umocnienia na powierzchni to tylko ułamek tego kompleksu. Pod ziemią znajdowały się liczne pomieszczenia mieszkalne, techniczne oraz korytarze zapuszczające się kilkadziesiąt metrów do wnętrza góry. Góra Wisielcza mimo swojej potęgi nie miała prawa odegrać kluczowej roli w momencie, gdy miała okazję przejść chrzest bojowy w 1945. Na tym etapie wojny już chyba tylko najbardziej fanatyczne jednostki III Rzeszy wierzyły w zwycięstwo, a braki zaopatrzenia i ludzi odbiły się również na efektywności nie tylko samej Górze Wisielczej, ale na całym Wale Pomorskim. Pozycje obsadzone przez słabo wyposażonych rekrutów z Volkssturmu oraz zaledwie garstkę weteranów nie miały prawa oprzeć się nawale Armii Czerwonej. GW Góra Wisielcza padła pod naporem wojsk radzieckich 11 lutego 1945 roku.
Dojazd do samego obiektu nie jest problemem pod warunkiem, że za bardzo nie zaufamy Google Maps, które może nas poprowadzić polną drogą od strony Rusinowa. Nie wiem jakim cudem moje Punto tę trasę ogarnęło i przypłaciło to tylko trochę pokiereszowanym mocowaniem wydechu, trasa ledwo nadaje się dla traktorów. Zdecydowanie lepiej pojechać trochę dookoła i wjechać od strony Tuczna. Na obrzeżach kompleksu znajdziecie bardzo fajne miejsce parkingowe, gdzie możecie zostawić auto i ruszyć na podbój umocnień. Niestety grupa warowna pomimo tego, że przetrwała atak wojsk radzieckich w 1945 roku, nie przetrwała powojennych wyczynów saperów oraz późniejszych miłośników metali kolorowych i nie tylko. Po wojnie umocnienia zostały doszczętnie wysadzone, a dzieła zniszczenia dokonali złomiarze oraz domorośli poszukiwacze drugowojennych pamiątek. Obiekt jest w tej chwili kompletną ruiną, aczkolwiek nadal potrafi cieszyć fanów historii i militariów. Na powierzchni znajdziemy masę porozrzucanego betonu oraz elementy schronów, które nadal potrafią robić wrażenie. Jeżeli przyjedziecie tutaj w odpowiednim okresie i dopisze Wam szczęście, będziecie mieli możliwość dostać się do wnętrza kompleksu, które częściowo jest dostępne. Nam niestety się to nie udało, gdyż odwiedziliśmy Górę Wisielczą zbyt wcześnie. Kompleks jest częścią rezerwatu przyrody, gdyż jego podziemia stanowią czwartą co do wielkości kolonię zimujących nietoperzy w Polsce. Cóż zrobić? Od jesieni do wiosny turyści muszą ustąpić w podziemiach miejsca nietoperzom.
Pomimo stanu zachowania obiektu warto tu podjechać, będąc w okolicy. Może i jest wysadzony, jednak nadal cieszy oko i pozwala poczuć trochę panujący tu klimat. Bardzo dużym plusem tego miejsca jest jego mała popularność. Nie znajdziemy tutaj aż takich tłumów turystów jak na przykład na MRU, czy wałeckich grupach warownych. Jeżeli mielibyście tu przyjechać, to radzimy sobie ten wypad z czymś jeszcze połączyć. Nam akurat stan obiektu nie przeszkadza, ale wiemy, że dla części z Was jadących wiele kilometrów może być on zawodem. Mimo to warto tu wpaść, nacieszyć się ciszą, spokojem oraz wspaniałą przyrodą.
Do zobaczenia na szlaku!
#bushcraft #turystyka #wypoczynek #aktywnywypoczynek #podróżowanie #travel #hiking #trekking #podróże #adventure #urbex #militaria #military #armia #army #drugawojnaświatowa #IIWW #strzaliny #wisielczagóra #grupawarownawisielczagóra