Długo mnie w tych okolicach nie było, więc pora znów wybrać się na Podlasie i odwiedzić Linię Mołotowa. Dzisiaj nadeszła pora na Punkt Oporu Stary Gromadzyn 66. Osowieckiego Rejonu Umocnionego.
66. Osowiecki Rejon Umocniony był przygranicznym ufortyfikowanym obszarem rozciągającym się pomiędzy Narwią pod Nowogrodem a Osowcem. Posiadał on własny garnizon i bezpośrednio podlegał 10. Armii ZSRR. W latach 1940-1941, gdy Stalin i jego sztabowcy już zaczynali przeczuwać, iż należy zabezpieczyć zachodnią granicę przed ewentualną ofensywą Niemiec, planowano tutaj wznieść blisko 600 schronów bojowych. Do budowy linii umocnień zaprzęgnięto ludność cywilną, bataliony budowlane prezentujące dość mizerną wartość bojową oraz wyspecjalizowane oddziały inżynieryjne. Niestety pomimo zaangażowania setek tysięcy robotników i wydania milionów rubli, budowa nie posuwała się wystarczająco szybko i w dniu rozpoczęcia operacji Barbarossa gotowość bojową osiągnęło zaledwie 35 z zaplanowanych 600 schronów. W związku z tym faktem oraz bardzo słabym wyszkoleniem i wyposażeniem Armii Czerwonej, Niemcy nie mieli praktycznie żadnych problemów z ekspresowym przełamaniem linii umocnień. Sam Punkt Oporu Stary Gromadzyn miał za zadanie zabezpieczyć północne podejście do Kolna. Wszelkie obiekty w okolicy Starego Gromadzyna zostały ulokowane na okolicznych wzgórzach. Część na wzniesieniach, z których rozciągał się widok na całą otaczającą okolicę, część wkomponowano w zbocza, pozwalając ewentualnym napastnikom szturmować schrony wyłącznie od czoła. Głównymi obiektami tutejszej pozycji była potężna kaponiera oraz ubezpieczający ją schron ognia czołowego. Reszta obiektów, to w większości wspierające mniejsze schrony broni maszynowej. Co ciekawe na obszarze tego Punktu Oporu znajdowały się kruszarnia kamienia oraz betoniarnia, z których pochodził materiał służący do budowy okolicznych schronów. Pomimo częściowego wyposażenia tutejszych schronów, nie osiągnęły one nigdy pełnej gotowości bojowej i nie wzięły udziału w walkach z Niemcami.
Tym, co mnie zawsze zachwyca podczas wizyt na Linii Mołotowa, to stan zachowania obiektów i nie inaczej jest w przypadku kilkunastu schronów pod Starym Gromadzynem. Schrony na Linii Mołotowa zawdzięczają swój stan tylko jednemu, miały swoje strefy ostrzału odwrócone we właściwym kierunku, dlatego Radzieccy i Polscy saperzy nie wysadzali ich pod koniec wojny lub bezpośrednio po jej zakończeniu, co jest całkowitym przeciwieństwem większości poniemieckich umocnień. Ruszając piechotą ze Starego Gromadzyna, już na samym skraju wsi wita Was jeden ze schronów wkomponowany w zbocze jednego ze wzniesień. Dalej jest już tylko lepiej. Schrony pod Starym Gromadzynem możemy podzielić na dwie kategorie. Te wyjątkowo łatwe do zlokalizowania stojące na pagórkach górujących nad okolicznymi polami, wyglądające jak samotne betonowe wyspy pośród morza zbóż oraz te, o które możemy się potknąć i ich nie zauważyć, czyli wszystkie wkomponowane w zbocza okolicznych wzgórz porośniętych lasami. Patrząc na ukształtowanie terenu, nie dziwię się wcale skąd pomysł, aby schrony właśnie w tym miejscu postawić. Idealne pokrycie wszelkich podejść polami ostrzału poszczególnych pozycji, ufortyfikowane wzgórza dające taktyczna przewagę nad przeciwnikiem, lasy, nierówności terenu, strumienie i wiele innych naturalnych przeszkód. To wszystko miało skutecznie uniemożliwić przełamanie umocnień i prawdopodobnie miało szansę się tak stać, gdyby tylko radziecka machina wojenna zagęściła ruchy i wyrobiła się z budową, wyposażeniem i obsadzeniem tych pozycji przed czerwcem 1941 roku. Wszystkie schrony w Starym Gromadzynie są dostępne i do każdego możemy wejść, niestety nie jest mimo wszystko idealnie. Po pierwsze wszystkie mają zamurowane strzelnice, co ujmuje im co prawda trochę uroku, ale można to przeżyć. Gorsze jest to, jak dbają o nie i ich okolice tutejsi mieszkańcy. Niestety duża część schronów robi za śmietniska, a jeżeli nie same schrony, to ich bezpośrednie otoczenie, a w szczególności obrzeża tutejszych lasów. Ja wiem, że nie każdy musi być ekologiem i entuzjastą czystości pól i lasów, ale no bez jaj. Okoliczny gospodarze, na których polach w większości znajdują się bunkry wykazują się skrajnym buractwem. I nie, śmieci nie zostawiają turyści, bo o ile jeszcze w puszki i butelki bym uwierzył, to nie uwierzę, że turysta przyjeżdżający odwiedzić tutejsze schrony przywozi ze sobą dachówki, pralki lub obudowy od telewizorów. Mimo to, jeżeli weźmiecie na to poprawkę, to wizyta tutaj Was nie rozczaruje.
Każda moja wizyta na Linii Mołotowa to kolejna dawka cholernie pozytywnych emocji i kolejny przyczynek do powstawania kolejnych zmarszczek mimicznych. Ile można biegać po bunkrach z bananem na twarzy? A potem się człowiek dziwi, że zaczyna być pomarszczony. Jeżeli będziecie w tych okolicach, to macie niepowtarzalną okazję spędzić czas odwiedzając obie strony drugowojennej barykady. Macie Linię Mołotowa z masą ciekawych schronów pod Starym Gromadzynem i Kolnem, a z drugiej całkiem niedaleko znajdziecie poniemieckie pozycje umocnione na przykład w Koźle i Jeżach. Wizyta tutaj to gratka dla pasjonatów militariów i historii. Przede mną jeszcze dziesiątki, jak nie setki wizyt na Linii Mołotowa, aby ją zwiedzić w całości… zobaczymy, czy podołam.
Do zobaczenia na szlaku!
#turystyka #turysta #wypoczynek #aktywnywypoczynek #podróżowanie #travel #hiking #trekking #trip #podróże #adventure #przygoda #podróżnik #wyprawa #liniamołotowa #66osowieckirejonumocniony #kolno #starygromadzyn #punktoporustarygromadzyn #drugawojnaświatowa #IIWW