Mrągowo, Lasowiec i okolice

Grudzień 2022

Ostatni weekend przed świętami, więc trzeba wykorzystać dobrą pogodę, zanim to wszystko zacznie się roztapiać i ruszyć na zimowy wypad, aby nasycić się klimatem oraz gorącą kawą w plenerze.

Tym razem nie ruszam nigdzie daleko, pokręcę się wokół przysłowiowego komina i zamiast ruszać samotnie, robimy rodzinny wypad z ojcem. Zapakowani do samochodu, jedziemy na obrzeża Mrągowa, zostawiamy środek transportu i już dalej ruszamy pieszo. Dziewiąta rano, minus dziesięć stopni Celsjusza, praktycznie zero wiatru, ale niestety również praktycznie zero słońca. Pierwszy odcinek pokonujemy drogą położoną pomiędzy mazurskimi polami a ogródkami działkowymi, docierając do miejscowości Lasowiec. Dochodząc tutaj, mijacie przesmyk pomiędzy dwoma jeziorami Głębokim i Średnim. Zimą może widoki tutaj nie powalają, jednak w sezonie jest to raj dla wędkarzy oraz okolicznych mieszkańców, którzy mogą korzystać z uroków kąpieli w tych zbiornikach. Mijamy przesmyk i kierujemy się w prawo, obchodząc Jezioro Średnie od zachodu. Po kilkuset metrach schodzimy ze szlaku i robimy sobie nad brzegiem pierwszy postój, aby skosztować gorącej kawy w ten mroźny poranek. Z miejsca naszego przystanku rozpościera się wspaniały widok na jezioro, na środku którego znajduje się mikroskopijna wysepka, na której ktoś postawił niewielkie zadaszenie i ławę. Świetne miejsce na wędkowanie lub nawet biwak, o ile ktoś pofatyguje się tutaj z na przykład pontonem, aby na wyspę dotrzeć. Kawa wypita, ruszamy dalej. Nasz marsz biegnie głównie polnymi drogami, którymi wytyczone zostały szlaki turystyczne, czerwony pieszy oraz rowerowy żółty. Kierujemy się na miejscowość Gązwa. Ten odcinek jest najmniej zurbanizowany i praktycznie oprócz pól i lasów nie znajdziemy tutaj niczego innego. Tuż przed Gązwą trafiamy do miejsca, które należy do jednego z olsztyńskich kół łowieckich. Drewniana wiata, ławeczki, wędzarnia, huśtawka, mini staw i piękny widok na okoliczne bagniska. Wręcz idealne miejsce, aby zrobić kolejny przystanek i napić się tym razem gorącej herbaty. Siedząc, już zastanawiamy się nad kolejną wyprawą i chyba już wiemy, gdzie będzie następny wypad. Niedaleko, w kierunku Bagienic Małych, znajduje się Rezerwat Gązwa zwany tutaj potocznie polską tundrą. Powstały w 1958 roku rezerwat jest obecnie objęty programem Natura 2000 z racji swojej wyjątkowości. Jest to kompleks torfowisk wysokich, na których spotkamy dziesiątki wyjątkowych gatunków roślinności, wśród której największymi gigantami są karłowate sosny nieprzekraczające siedmiu metrów wysokości. Jednak to będzie dopiero kolejny wypad, trzeba wracać do teraźniejszości i pomału się zbierać w drogę powrotną. Ruszamy ponownie w kierunku Mrągowa. Przemierzając kolejne kilometry, towarzyszy nam tylko cisza, spokój i niezliczone tropy zwierzyny, od zajęcy po zamieszkujące te okolice łosie. Niestety nie mamy zbyt wielkiego szczęścia i jedynym okazem, który udaje się nam spotkać, jest przemierzająca samotnie obrzeża lasu łania. Po kilkudziesięciu minutach marszu zaczynami docierać do pierwszych zabudowań. Na początku tylko gdzieniegdzie wśród pól i lasów pojedyncze dopiero co wybudowane domy, potem coraz więcej i częściej, aż dochodzimy to obrzeży miasta i już standardowym widokiem stają się domki jednorodzinne i niewysokie bloki. Kilka ostatnich minut to marsz chodnikiem, aby dotrzeć do miejsca, w którym zostawiliśmy samochód. Szybki wypad na kilka godzin, przebyte prawie dziesięć kilometrów, dyskusje, kawka, ogólnie bardzo przyjemnie spędzony sobotni poranek. Taka niezbyt wymagająca rekreacja, która daje o wiele większą satysfakcję, niż spędzenie tego czasu przed telewizorem czy w galerii handlowej.

Od mojego powrotu w rodzinne strony nadal nie potrafię wyjść z podziwu, że mogę po prostu chwycić plecak i bez większego wysiłku, nawet bez odpalania samochodu, po prostu wyjść z domu i pójść do lasu, który mamy praktycznie dookoła w zasięgu ręki i póki co nie jest on jakoś wyjątkowo zaludniony. Turyści raczej nie wybierają tutejszych nizinnych szlaków, których wbrew pozorom trochę jest. Lokalni mieszkańcy też jakoś tłumnie nie wylegają na leśne ścieżki. Można cieszyć się ciszą i wyjątkową przyrodą w samotności. Oczywiście widać, że coraz więcej powstaje zabudowań, miasta zaczynają się rozciągać coraz dalej w głąb obszarów leśnych, a wszystkie bardziej dostępne i atrakcyjne jeziora oblepione są prywatnymi posesjami, które za nic mają prawo wodne i to, co mówi ono na przykład o grodzeniu działek nad brzegami zbiorników wodnych. Na szczęście póki co większość Mazur pozostaje dość dziewicza i o ile nie odbieramy ich jedynie przez pryzmat zatłoczonych miejscowości pokroju na przykład Giżycka czy Mikołajek, które w 10% służą wypoczynkowi, a w 90% lansowi pod żaglami, to możemy tutaj znaleźć naprawdę masę magicznych i mało uczęszczanych miejsc. I tu na koniec, o ironio, niewielka pochwała, której sam bym się nie spodziewał, gdyż zazwyczaj organa i twory państwowe nie niosą ze sobą nic dobrego, ale podejrzewam, że gdyby nie Lasy Państwowe i ich starania, to większość obszarów leśnych byłaby sprywatyzowana i o wejściu do nich moglibyśmy pomarzyć. Na szczęście jeszcze nie jest tak źle i mam nadzieję, że takich czasów nie doczekamy i każdy będzie mógł się cieszyć do woli mazurską przyrodą… i nie tylko mazurską.

Do zobaczenia na szlaku!

#turystyka #wypoczynek #aktywnywypoczynek #podróżowanie #travel #hiking #trekking #trip #podróże #adventure #przygoda #podróżnik #wyprawa #mazury #mrągowo #zima #winter

Powrót

Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej - Warszawa
Sierpień 2021