Opuszczone Miasteczko Westernowe - Kosin

Maj 2021

Tym razem postanowiliśmy zboczyć trochę z naszego zaplanowanego szlaku i w drodze powrotnej z MRU zjechaliśmy z DK22. Zamiast gonić bezpośrednio z Gorzowa na Wałcz, zdecydowaliśmy się zahaczyć o Noteć i pozostałości jazów klapowych. Jakie było nasze zdziwienie, gdy jadąc już do domu, minęliśmy w Kosinie pozostałości jakichś budowli, wyglądających na żywcem wyjęte z westernu. Bez chwili namysłu nawrotka, znalezienie w miarę przyzwoitego miejsca, aby zaparkować i już skaczemy przez pozostałości na wpół zamkniętej bramy. Takim oto sposobem na naszym szlaku namalowało się opuszczone miasteczko westernowe oraz pozostałości ośrodka jeździeckiego.

Jak udało nam się wyczytać, cały ośrodek wraz z miasteczkiem westernowym był jedną z większych atrakcji lubuskiego. Wszystko wyglądało jak marzenie. Rozległe tereny nad Notecią, pojawia się zbawca regionu, biznesmen wizjoner ze stolicy. Inwestuje krocie w ośrodek jeździecki. Powstaje willa, budynki gospodarcze i hotelowe, stajnia. Jakby tego było mało, tuż obok powstaje replika miasteczka rodem z dzikiego zachodu. Saloon, bank, kościół, sklepiki. Wszystko zaczyna tętnić życiem, do Kosina zaczynając ciągnąć tabuny turystów, powstają kolejne miejsca pracy, wszyscy na tym korzystają, mamy tu krainę mlekiem i miodem płynącą… istny raj… no niestety niekoniecznie. Nastaje 2014 rok i okazuje się, że biznesmenem pan był tylko z nazwy i inwestycja nigdy na siebie nie zarabiała. Ogromne zadłużenie, narastające problemy i w końcu bankructwo. Na lodzie zostali wierzyciele, na lodzie zostali byli pracownicy, a teren wraz ze wszystkimi budowlami przez ostatnich 8 lat tylko niszczeje i jest konsekwentnie rozkradany i dewastowany.

Już sam dojazd do ośrodka jest nie lada wyzwaniem. Niby droga asfaltowa, jednak jej stan raz powoduje, że czujemy się jak marynarz przemierzający wzburzone sztormowe morze, a już za chwilę pozwala nam się poczuć jak kierowca F1, gdy widzimy we wstecznym lusterku, jak przy trochę zbyt dużej jak na jej stan prędkości, nasze podwozie sypie snopami iskier, trąc po asfalcie. Dramat. Gdy jednak uda nam się to przetrwać możemy spokojnie zaparkować przy pozostałościach głównej bramy. Teren nie jest pilnowany i nie jest zamknięty, bo gwoli ścisłości czego tu pilnować… wszystko, co cenniejsze, lata temu już zniknęło. Mijając bramę, zaraz przy samym ogrodzeniu po prawej widzimy westernowe miasteczko. Część budynków jest zawalona, część trzyma się jeszcze dzielnie ostatkiem sił. Wszędzie próchno, śmieci i graffiti. Do większości budynków można wejść, jednak trzeba na siebie cholernie uważać i nawet ja przy swojej mentalności eksploracyjnego kamikaze, nie zdobyłem się na odwagę wejścia na wyższe piętra tych ruin. Zostawiamy za sobą miasteczko westernowe i ruszamy trochę dalej w głąb kompleksu, zbliżamy się do murowanej części ośrodka jeździeckiego. Budynki są zachowane w zadziwiająco przyzwoitej formie. Infrastruktura gospodarcza, budynki z pokojami dla gości, stajnie oraz główna atrakcja, coś na kształt dworku. Wszystko ciekawie rozmieszczone, dużo okalającej budynki roślinności, centralny skwerek, wszystko to w latach świetności musiało wyglądać przepięknie. Trochę pochodziliśmy, popstrykaliśmy fotek, ale z racji tego, że robiło się już późno, a czekała nas jeszcze dość długa droga powrotna, nie zabawiliśmy tutaj na dłużej. Kiedyś musimy się tu wybrać na noc, klimat genialny, więc wrażenia będą piorunujące.

Czasami warto ruszyć w drogę mniej oczywistą trasą. Sami się nie spodziewaliśmy, co znajdziemy i, pomimo że samochód dostał trochę po tyłku, warto było tu zrobić sobie przystanek. Jakimiś wielkimi fanami klasycznego urbexu nie jesteśmy, jednak wizyta tutaj była naprawdę ciekawym doznaniem. Wszystko, co tu zobaczymy, unaocznia nam momentalnie ironię losu oraz jego zmienność. W jednej chwili tętniący życiem punkt na turystycznej mapie lubuskiego, aby za moment przeistoczyć się w zapomniane przez ludzi miasto duchów. Jeżeli będziecie w okolicach Drezdenka, zajedźcie tu, chociaż na chwilę. Warto zobaczyć co może się stać w mgnieniu oka, gdy kogoś poniesie ułańska fantazja i nie do końca oszacuje poprawnie ryzyko. Miejsce godne polecenia.

Do zobaczenia na szlaku!

#bushcraft #turystyka #wypoczynek #aktywnywypoczynek #podróżowanie #travel #hiking #trekking #podróże #adventure #urbex #kosin #lubuskie #miasteczkowesternowe

Powrót

Oflag IID Gross Born
Styczeń 2021