Półwysep Helski - Wicher i Grom

Listopad 2023

Jadąc w tym roku na Hel, miałem dwa cele. Po pierwsze odwiedzić ponownie miejsca, które zwiedzałem osiem lat temu, po drugie z racji zdecydowanie większej ilości wolnego czasu, zobaczyć rzeczy, których nie udało mi się odwiedzić ostatnio. Jednym z takich miejsc była zaciszna plaża, na której i w pobliżu której, spoczywają wraki dwóch polskich okrętów Grom i Wicher.

Historia obu spoczywających na Półwyspie Helskim okrętów jest niemalże identyczna, tak jakbyśmy mieli do czynienia z bliźniętami. Oba okręty wybudowano w ZSRR w stoczni w Leningradzie jako jednostki mające służyć w radzieckiej Marynarce jako Skoryj i Sposobnyj. Po kilku latach ZSRR zdecydowało się najpierw wydzierżawić, a potem w 1965 roku finalnie sprzedać oba okręty swojemu ówczesnemu bratniemu krajowi z Układu Warszawskiego, Polsce. Po podniesieniu na okrętach polskich bander oczywiście zaczęto od zmiany nazw. Oba okręty dostały nazwy na cześć znamienitych poprzedników walczących w obronie kraju podczas Drugiej Wojny Światowej i tak Polska Marynarka Wojenna miała ponownie na wyposażeniu okręty Grom i Wicher z dopiskiem (II). Jednostki weszły w skład 7. Dywizjonu Niszczycieli stacjonującego na Oksywiu i podczas całej swojej służby nie przeprowadziły żadnej operacji bojowej. Manewry, kilka rejsów i wizyt kurtuazyjnych w europejskich portach i to by było na tyle. Z biegiem lat i postępu technologii okręty stawały się coraz bardziej przestarzałe i w końcu zapadła decyzja, aby wycofać je ze służby. Grom został najpierw przeniesiony do rezerwy w 1972 roku, a następnie wycofany ze służby w 1973 roku. Wicher podążył jego śladem już rok później. Oba okręty zostały pozbawione wszystkich istotnych elementów uzbrojenia i wyposażenia. Jednak, zamiast je całkowicie złomować i przetapiać, postanowiono gdzieś pod koniec lat siedemdziesiątych ich kadłuby zatopić u wybrzeży Mierzei Helskiej i utworzyć z nich falochron. Pozostałości po Wichrze możemy znaleźć nadal w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni oraz nieopodal Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu.

Przyjeżdżając do Helu 11.11.2023 około 13:00, wiedziałem dwie rzeczy. Jedna to, że nie będzie turystów, a druga, że nie mam wiele czasu, aby jeszcze tego dnia coś zobaczyć przed pięknym, aczkolwiek bardzo wczesnym zachodem słońca. W przypadku pierwszej rzeczy pomyliłem się i to srogo. Niby święto, ale przecież nie żaden długi weekend, a Hel zatłoczony jak cholera, może nie jak w sezonie, ale turystów było od groma. Co do drugiej rzeczy nie pomyliłem się wcale. Piękna pogoda i piękny zachód słońca. Zameldowałem się w hotelu, rozpakowałem szybko torbę, przebrałem się w normalne turystyczne ciuchy i ruszyłem. Wyprawa do miejsca, gdzie znajdują się oba wraki, nie jest szczytem turystycznych marzeń kogoś, kto spodziewa się przepięknych widoków. Idziemy przez raczej szpetną część Helu, która jeszcze kiedyś była tętniącą i pełną marynarzy okolicą, teraz mijamy opuszczone i straszące postmilitarne budynki. Aby dotrzeć do plaży, musimy obejść dawny helski Port Wojenny i po dwukilometrowym marszu docieramy do końca asfaltowej drogi i wchodzimy na całkiem malowniczą plażę. Skręcamy w lewo i dalej już plażą wzdłuż ogrodzenia portu maszerujemy w kierunku wraków. Po kilku minutach na horyzoncie pojawia się ciemna rdzawa plama, która po bliższym przyjrzeniu się, okazuje się być wrakiem ORP Wicher. Okręt spoczywa niemalże w całości na plaży i nie ma żadnego problemu, aby dostać się do jego wnętrza. Wiele tego niestety nie zostało, mamy tutaj praktycznie pusty kadłub pozbawiony niemalże wszystkiego, co cenniejsze. Jeden z tych elementów możemy znaleźć, wjeżdżając do Helu. Kiedy mijamy wjazd prowadzący do Muzeum Obrony Wybrzeża, przy samej drodze z Juraty, możemy zobaczyć z bliska wirnik turbiny parowej. Z dostępem do wraku ORP Grom już tak łatwo nie jest, o ile nie jesteście wyposażeni w akwalung lub potraficie na dłużej wstrzymać oddech. Znajduje się on kilkadziesiąt metrów dalej, jednak niemalże w całości spoczywa pod wodą i jedynie niektóre elementy wystają ponad jej powierzchnię. Pokręciłem się po okolicy, nawdychałem się jodu, poczekałem kilkanaście minut na zachód słońca, zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć i w końcu poczułem się usatysfakcjonowany. Zobaczyłem coś, o czym myślałem dość długo i w końcu mogłem ten punkt odhaczyć na swojej liście. W tym poczuciu mogłem wreszcie ruszyć w drogę powrotną i udać się na poszukiwanie knajpki, aby coś zejść. Przecież będąc w Helu nie można sobie odpuścić zupy rybnej i jakiejś fląderki, a bycie cały dzień na kawie i hot-dogach z Orlenu, nie było szczytem moich kulinarnych marzeń na ten dzień.

Mimo że z pozoru dla zwykłego turysty kawał żelastwa wyrzucony na plażę nie jest niczym nadzwyczajnym, to ja czułem ogromną radość, mogąc w końcu tu się pojawić. Zawsze oglądając zdjęcia osób wizytujących to miejsce, zachwycała mnie jego fotogeniczność i zazdrościłem, że to nie ja tam jestem. W rzeczywistości miejsce jest jeszcze piękniejsze i bardzo wdzięczne do robienia niesamowitych zdjęć, jeżeli ktoś ma większy talent ode mnie. Historia obu okrętów może i nie jest tak imponująca, jak ich poprzedników o tych samych nazwach, jednak nadal to kawałek naszej historii i cieszę się, że udało mi się je zobaczyć. Ciekawe, czy jak przyjadę tutaj ponownie za kilka lat, to wraki jeszcze będą tu się znajdowały, czy zeżre je rdza. Tak czy inaczej, to miejsce podczas zachodu słońca jest świetne.

Do zobaczenia na szlaku!

#turystyka #turysta #wypoczynek #aktywnywypoczynek #zwiedzanie #podróż #podróżowanie #podróżnik #przygoda #wyprawa #wypad #adventure #trip #travel #tourist #pomorskie #województwopomorskie #hel #półwysephelski #mierzejahelska #grom #wicher #marynarkawojenna

Powrót

Twierdza Osowiec
Listopad 2023