Siedząc sobie w domu na urlopie w przerwie pomiędzy Świętami a Nowym Rokiem, postanowiłem sobie, że jakimś cudem wygrzebię gdzieś z odmętów internetu, rozmów z rodziną i znajomymi oraz przewodników turystycznych miejsce na Mazurach, które nie dość, że będzie wyjątkowo interesujące, to dodatkowo musi spełniać jedno kryterium; jeszcze w nim nie byłem. Okazało się, że nie było łatwo, ale udało się. Wybór padł na okolice Popielna, gdzie nad samymi Śniardwami znajduje się Ośrodek Badawczy PAN oraz rezerwat, po którym luzem biegają Koniki Polskie. Długo się nie zastanawiając, zrobiłem sobie pobudkę o szóstej rano, śniadanie i w drogę.
Droga jakaś wybitnie długa nie była, gdyż miałem do pokonania zaledwie pięćdziesiąt kilometrów. Dobrze, że mam tutaj wszędzie blisko i praktycznie w godzinę mogę dojechać do całej masy przeróżnych miejsc, poczynając od rezerwatów, przez miasteczka turystyczne, po drugowojenne umocnienia. Ot, urok Mazur. Po jakiejś godzinie dojechałem w miejsce docelowe, jednak nie udałem się bezpośrednio do Popielna, tylko do znajdującej się kilkaset metrów obok Wierzby, gdzie znajduje się bardzo malowniczy prom, dzięki któremu możemy się przeprawić z tutejszego półwyspu na drugą stronę Jeziora Mikołajskiego i ruszyć dalej w kierunku Mikołajek. Jednak ja nie miałem zamiaru nigdzie dalej jechać, po pierwsze dlatego, że prom kursuje tylko w sezonie, a po drugie, ponieważ wszystko, co chciałem zobaczyć, znajduje się właśnie po tej stronie. Ogólnie miejsce to jest przepiękne, szczególnie poza sezonem turystycznym. Mamy wspaniały rezerwat z wolnożyjącymi końmi, nie mamy tłumów ludzi, szczególnie w środku tygodnia w grudniu, gdy jeszcze z nieba pada mżawka, ale przede wszystkim samo położenie jest genialne. Półwysep otoczony jest wodami jezior Śniardwy, Mikołajskiego i Bełdany. Jest tu wręcz cudownie. Zostawiłem samochód i ruszyłem polować z aparatem. Miałem nadzieję, na uwiecznienie na kilku zdjęciach biegających po tutejszych lasach Koników Polskich, które są w Popielnie hodowane. Tutejsza hodowla jest najstarszą w Polsce i jej historia sięga 1949 roku, jednak nie jest to zwykła hodowla, gdzie wszystkie osobniki zamknięte są w zagrodach. Od 1955 roku prowadzona jest tu hodowla rezerwatowa, co oznacza, że wyhodowane tutaj konie biegają luzem w stadach po praktycznie całym półwyspie. Teren rezerwatu jest wygrodzony, jednak ogólnodostępny dla turystów, którzy mogą tutaj dojechać samochodami. Jak to zrobiono, że mimo iż mamy tu stada koni, a każdy może tu się bez problemu dostać, tutejsze stada nie uciekają? Rozwiązano to w genialny sposób. Każda z bram wjazdowych do rezerwatu jest otwarta na oścież. Zero strażników, szlabanów, bramek itp. Przy każdym wjeździe usunięty został dwumetrowy kawałek asfaltu na całej szerokości drogi i został zastąpiony dość rzadko rozmieszczonymi poprzecznymi owalnymi stalowymi belkami. Samochodem przejedziecie spokojnie, jednak koń już nie przejdzie, gdyż będą mu się w tę „blokadę”, ześlizgiwały kopyta. Najlepsze jest to, że nawet ja idąc pieszo miałem również problemy, aby to zabezpieczenie pokonać pomimo całkiem niezłego bieżnika w moich butach. Na szczęście są jeszcze wzdłużne profile po bokach, po których można przejść. Obyło się bez połamanych nóg.
Pierwszym co rzuca się w oczy po wejściu na teren rezerwatu, to jego wyjątkowy urok. W końcu te tereny to część Puszczy Piskiej. Drugą rzeczą, która mnie uderzyła, to perfekcyjne przygotowanie obszaru pod turystów chcących podziwiać Koniki. Ładne i zadbane ścieżki przecinające wszerz i wzdłuż rezerwat, bardzo ładnie oznakowane szlaki, które są co prawda tylko dwa, ale pozwalają zobaczyć najciekawsze rzeczy. Co jakiś czas zadbane wiaty z ławkami umieszczone głównie przy niewielkich polankach, na których mamy szansę ujrzeć mieszkańców rezerwatu. Ogólnie miejsce sprawia wrażenie takiego, które w idealnych proporcjach łączy dzikość natury oraz nienarzucającą się ordynarnie infrastrukturę turystyczną. Chodząc tutejszymi szlakami, nie tylko trafimy na Koniki Polskie, ale spotkamy również całą masę innych przedstawicieli fauny i flory. Możemy wybrać się i popodziwiać jeziorka dystroficzne, ruszyć nad samym brzegiem Bełdan całkiem ciekawym mini klifem. Możemy iść praktycznie w dowolne miejsce i nic nas nie ogranicza. Pamiętać jednak musimy, że jesteśmy tu gośćmi i dobrze zostawić to miejsce takim, jakie się zastało. Nic nie niszczyć, nie śmiecić, nie drzeć się wniebogłosy i nie straszyć tutejszej fauny. Ja tym razem postanowiłem zrobić sobie piętnastokilometrową pętelkę w poszukiwaniu wolnożyjących koni. Ruszyłem w Wierzby wzdłuż Bełdan, potem odbiłem w lewo, przeciąłem cały półwysep, dotarłem do Jeziora Warnołty, a następnie wzdłuż najpierw jego brzegów, a potem Śniardw dotarłem do Popielna. Niestety nie udało mi się pomimo starań i podążania po tropach sfotografować żadnych biegających luzem Koników. Na szczęście w samym Popielnie w Stacji Badawczej PAN czekały na mnie przestronne zagrody z przepięknymi okazami i nie mogłem się powstrzymać, aby nie spędzić tylko tam prawie godziny, fotografując te przepiękne stworzenia. Gdybym wpadł tutaj w sezonie, to odwiedziłbym z pewnością jeszcze tutejsze muzeum oraz trochę więcej poszwendał się po stacji, gdyż nie hoduje się tu tylko Koników. Stacja hoduje i bada również bydło, jelenie oraz bobry. Nic jednak straconego, w przyszłym roku na bank zamelduję się tu latem. Gdy już nasyciłem swoje oczy widokiem Koników, przyszła pora, aby ruszać w drogę powrotną. Pół godzinki spacerem do Wierzby, chwila przerwy koło promu na kawkę i zapakowałem się do samochodu, aby wracać do domu.
Popielno i okolice to bez wątpienia jedno z fajniejszych miejsc, w których możemy nacieszyć się dziką przyrodą w otoczeniu całkiem niezłej infrastruktury przygotowanej pod turystów. Mimo że mamy tu kilka szlaków, bliskość miejscowości oraz latem dość spory ruch, to mimo wszystko terenu jest tyle, że możemy poczuć się dość swobodnie, jak gdyby odwiedzając jakieś dziewicze tereny. Niewątpliwym plusem tego rezerwatu jest duża szansa na spotkanie Koników. Chodząc tutejszymi ścieżkami, praktycznie na każdym kroku słysząc jakiś trzask lub widząc gdzieś w oddali pomiędzy drzewami nieznany kształt, liczyłem, że to właśnie ten moment, że zobaczę stado Koników. Nawet mimo tego, że szczęście mi nie dopisało, to wspaniały naturalny charakter tych lasów oraz ta ciągła nadzieja i emocje związane z tropieniem i wypatrywaniem Koników Polskich sprawiły, że wyjazd był wręcz genialny. Polecam każdemu wizytę tutaj, chwycenie aparatu, kamery lub komórki, cokolwiek posiadacie i ruszenie w leśne ostępy w poszukiwaniu tych wspaniałych zwierząt. Ja wracam tu za kilka miesięcy albo szybciej. Zobaczymy.
Do zobaczenia na szlaku!
#turystyka #turysta #wypoczynek #aktywnywypoczynek #zwiedzanie #podróż #podróżowanie #podróżnik #przygoda #wyprawa #wypad #adventure #trip #travel #tourist #popielno #jezioromikołajskie #bełdany #śniardwy #wierzba #konikipolskie #konie #horses #rezerwat #puszczapiska #PAN #las #forest #natura #przyroda