Dzisiaj szlak zaprowadził nas do naszych południowych sąsiadów. Będąc w Karkonoszach, grzechem byłoby nie skoczyć do Czech i nie zobaczyć części tak zwanej Małej Linii Maginota, wybór padł na Twierdzę Stachelberg.
Twierdza Stachelberg to tylko część czechosłowackiej linii umocnień ciągnącej się wzdłuż praktycznie całej północnej granicy. W 1937 roku władze Czechosłowacji podjęły decyzję o jej budowie, dając budowniczym na jej wykonanie raptem dwa lata, tak jakby przeczuwały, z czym zmierzy się świat już w 1939 roku. Głównym zadaniem umocnień miało być uniemożliwienie niemieckiej inwazji z północy, niestety cios padł z najmniej oczekiwanej strony. Zachodnie mocarstwa licząc, iż ugłaskają Hitlera, zgodziły się na przyłączenie Kraju Sudeckiego do III Rzeszy i tym sposobem Twierdza miała wpaść bez walki w ręce nazistów. Czesi nie mogąc tego przełknąć, częściowo twierdzę zniszczyli, pozbawiając ją praktycznie walorów obronnych, dzięki czemu uniknęła ona większych zniszczeń wojennych. Praktycznie do lat ’90 twierdza była bezużyteczna i tylko niszczała, jednak to wkrótce miało się zmienić. W 1993 roku odrestaurowano i udostępniono zwiedzającym największy z obiektów twierdzy, imponujący bunkier T-St-S 73 Polom, a siedem lat później stało się to samo z podziemnymi tunelami, które osuszono, zabezpieczono i udostępniono turystom.
Pomimo iż Stachelberg nie został nigdy ukończony, jego rozmach robi naprawdę ogromne wrażenie. Zanim udamy się na zwiedzanie, możemy wdrapać się na wieżę widokową, aby nacieszyć się nie tylko umocnieniami, ale również przepiękną górską panoramą. Gdy już nasycimy się widokami, ruszamy odkrywać twierdzę. Aby rozpocząć zwiedzanie z przewodnikiem musimy wejść do najbardziej okazałego obiektu twierdzy, schronu Polom. Niech Was jednak nie zwiedzie jego wielkość, samo wejście jest przeznaczone raczej dla uczniów klas 1-3 i przyzwoicie zbudowany chłop po wizycie w Macu, miałby problemy z przeciśnięciem się przez właz prowadzący do wnętrza. Na szczęście nam się udało, nikt nie utknął i można zacząć zwiedzać. Najpierw zwiedzamy z przewodnikiem wnętrze schronu, a następnie udajemy się do podziemnych korytarzy, których w Stachelbergu jest prawie 3,5 km. Zwiedzanie trwa jakąś godzinkę i jedyną małą niedogodnością było to, iż przewodnicy opowiadają wszystko po czesku. Na szczęście papierowe przewodniki są również w wersji angielskiej, więc jak czegoś się nie zrozumie po czesku, zawsze można sobie doczytać w języku Shakespeare’a.
Niby godzinka, fajny schron, trochę tuneli, ładne widoki, można wracać do samochodu i jechać dalej, na przykład do Skalnego Miasta… błąd. Nie popełniajcie go. To, że wszyscy turyści lecą tylko do największego schronu, nie znaczy, że macie też to robić. Twierdza składa się z 12 obiektów, z których większość jest po drugiej strony drogi, przy której znajduje się parking. Uzupełniamy wodę, wrzucamy coś na ząb i ruszamy dalej. Przekraczając asfalt, lądujemy jakby w innym świecie. Zero turystów, praktycznie zero infrastruktury, zero jakichkolwiek oznaczeń. Ruszamy górską dróżką pomiędzy lasami i pięknymi polami. Droga z początku biegnie po dość płaskim terenie, ale z metra na metr zaczyna to się zmieniać. Słońce praży, a droga zaczyna się niemiłosiernie wspinać, jednak cały wysiłek i pot rekompensują malownicze widoki oraz schrony, na które trafiamy już po jakichś 30 minutach marszu. Usiane one są dość gęsto, cześć od razu rzuca się w oczy, cześć jest porośnięta roślinnością tak, że ciężko je wypatrzyć. Docieramy w końcu na sam szczyt do ostatniego bunkra, który wynagradza nam wędrówkę wspaniałym chłodem i cieniem w swoim wnętrzu. Jest to jedyny obiekt po tej stronie linii umocnień, do którego środka możemy wejść. Chwila zwiedzania i zasłużony odpoczynek przed drogą powrotną. W dół szło się już zdecydowanie szybciej i łatwiej, chociaż łydki dostały niemiłosiernie po tyłku. Niby szlak niezbyt długi, ale przewyższenie prawie mordercze dla ludzi z nizin. Warto było.
Jeżeli będziecie w Karkonoszach, jeżeli znajdziecie czas i będziecie mieli ochotę wybrać się do Czech, to pamiętajcie… północ Czech to nie tylko Skalne Miasto. Jeżeli fascynuje Was historia, to macie właśnie opisany przez nas Stachelberg, ale również na przykład Twierdzą Hanicką i wiele innych. Jednym co wyróżnia umocnienia w Czechach i zdecydowanie odróżnia od naszych to stan, w jakim są zachowane. Obeszła się z nimi łaskawie historia oraz saperzy, którzy nie byli zbyt skorzy, aby umocnienia równać do gołej ziemi, ale również łaskawie obchodzi się z nimi teraźniejszość. Wszystko to wygląda, jakby w Czechach nie można było kupić farby w sprayu, praktycznie na żadnym obiekcie, nawet na odludziu, nie ma śladu graffiti. Jednak to chyba trochę inna kultura…?
Do zobaczenia na szlaku!
#bushcraft #turystyka #wypoczynek #aktywnywypoczynek #podróżowanie #travel #hiking #trekking #podróże #adventure #militaria #military #armia #army #drugawojnaświatowa #IIWW #czechy #twierdzastachelberg #stachelbergtvrz #karkonosze