Nowy Rok, Nowy Ja… cóż za oklepany, bezsensowny i banalny slogan. Osobiście mam jedno mocne noworoczne postanowienie… nie zmieniać się. Nadal latać po bunkrach, unikać miejskiego gwaru i stronić od oklepanych miejsc odwiedzanych tłumnie przez turystów. Czy się uda? Zobaczymy. Na dobry początek 2023 roku relacja z miejsca, które odwiedzałem najczęściej w 2022 roku. Wilczy Szaniec, jednak pokazany z trochę innej strony.
Zakładam, że na 99% każdy, kto spędzał urlop na Mazurach, odwiedził choć raz Wilczy Szaniec. W końcu to jedno z najsłynniejszych miejsc w Polsce odwiedzane co roku przez niezmierzone morze turystów. Czym jest Wilczy Szaniec koło Gierłoży, nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Większość z nas zna historię powstania tego miejsca, jako jednej z głównych kwater sztabu III Rzeszy oraz samego Adolfa Hitlera, z której to nazistowscy wodzowie chcieli dowodzić operacją Barbarossa. Operacja o tyle ważna dla III Rzeszy, co absurdalna i szalona. Niemcy w przypływie swojej nieposkromionej fantazji wpadli na genialny pomysł podbicia bezkresnych terenów Związku Radzieckiego, co jak wiemy, skończyło się rozjuszeniem ich niedawnego sojusznika w zajmowaniu terenów ówczesnej Polski, otworzyło front wschodni, spowodowało przestawienie praktycznie całej radzieckiej gospodarki na produkcję wojenną, zalało Europę morzem czerwonoarmistów i bądź co bądź walnie przyczyniło się do przyspieszenia klęski Niemiec i zakończenia Drugiej Wojny Światowej. Również w Wilczym Szańcu miał miejsce jeden z najodważniejszych antydyktatorskich zrywów w historii III Rzeszy. To tutaj niemieccy spiskowcy przeprowadzili rękami, a właściwie ręką, pułkownika Clausa von Stauffenberga zamach bombowy na wodza III Rzeszy. Niestety zamach nieudany, który większość z nich przypłaciła następnie życiem. Teren Wilczego Szańca, który obecnie jest turystyczną atrakcją Mazur, jest od dobrych kilku lat własnością Lasów Państwowych i odwiedzając go dość często, widzę, jak z roku na rok się rozwija. Czy rozwija się w dobrym kierunku, to już temat na zupełnie inną dyskusję. Z jednej strony pięknieje, jest zadbany i czysty oraz powstaje na nim coraz lepsza infrastruktura turystyczna, z drugiej jednak traci swój magiczny i tajemniczy charakter i obawiam się, że wkrótce stanie się, nie wspaniałym pomnikiem jakże tragicznej historii, a cukierkowo-pocztówkowym miejscem noclegowo-wypadowym, do którego po prostu warto wpaść i pstryknąć selfie bez jakiejkolwiek chwili zadumy. Co zrobić, takie czasy. Plus jest taki, że pod zarządem Lasów Państwowych obiektowi nie grozi żadna dewastacja i rabunkowa gospodarka jakichś właścicieli pseudo biznesmenów, jak to ma miejsce niestety w wielu innych miejscach, które miałem szczęście lub nieszczęście odwiedzić. Ale do brzegu…
Główny kompleks Wilczego Szańca to jedno, jednak tuż za jego ogrodzeniem po obu stronach asfaltowej drogi w lesie czeka na nas masa magicznych i wcale nie mniej spektakularnych miejsc. Warto zostawić w okolicy samochód i ruszyć pieszo przez leśne ostępy, aby odkryć dziesiątki, jak nie setki obiektów z czasów Drugiej Wojny Światowej. Po drugiej stronie drogi bezpośrednio do głównego kompleksu przylega kilka obiektów, które są imponujące, jednak ich tutaj nie zobaczycie. Ich zdjęcia wrzuciłem w poprzedniej relacji z tego miejsca. Mamy tutaj między innymi budynki OKL i OKM, schrony przeciwlotnicze oraz kwatery batalionu ochrony osobistej Hitlera. Podczas tej wyprawy skupiłem się jednak na kompleksie oddalonym nieco bardziej od centrum Wilczego Szańca. Skupiłem się na linii kolejowej prowadzącej do niego oraz obiektach leżących nieco bliżej w kierunku Kętrzyna. Cały kompleks tutejszych zabudowań jest ogromny. Mamy tutaj dziesiątki budynków, głównie sztabu Dowództwa Sił Zbrojnych. Betonowe kolosy po ponad 80 latach stoją resztkami sił. Pozapadane pod własnym ciężarem dachy, ściany stojące pod najdziwniejszymi kątami. Wejście do tych budynków to niesamowite przeżycie. Znajdziemy tu również pozostałości kasyna, domu komendanta kwatery, domu generała Warlimonta oraz obiekt, który u mnie wzbudził na twarzy największy uśmiech, wysadzony schron łączności, który skrywa masę zakamarków, wejść i korytarzy, do których oczywiście nie można wchodzić… oczywiście. Po zwiedzeniu tej części lasu czekał na mnie po drugiej stronie drogi dawny dworzec kolejowy oraz tory biegnące bezpośrednio do Wilczego Szańca. Budynek dworca, a właściwie stacji, dość niepozorny, ale mimo to ciekawy i intrygujący. Po jego zwiedzeniu ruszyłem do torów i dalej wzdłuż nich, jednak zamiast w kierunku Wilczego Szańca, pomaszerowałem w kierunku Kętrzyna. Po trochę ponad kilometrowym spacerze dotarłem do kolejnego punktu na mojej mapie, do zabytkowego wiaduktu kolejowego. Następnie swoje kroki skierowałem w kierunku jeziora Mój, aby zobaczyć dwa schrony piechoty, które od zachodu ochraniały perymetr kwatery Adolfa Hitlera. Osobiście czerpię trochę większą frajdę ze zwiedzania miejsc, które są nieco bardziej zapomniane, a te odwiedzone akurat w ten dzień, to kryterium spełniały idealnie.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie zafundował sobie nieplanowanej niespodzianki. Skoro już wylądowałem w tych lasach, to musiałem trochę zboczyć z trasy i rzucić okiem na pozostałości opuszczonej osady Osewo oraz przylegającego praktycznie do niej prawie zapomnianego cmentarza ewangelickiego. Zboczyłem z trasy kilka kilometrów i gdybym nie czerpał satysfakcji z nabijania dziwnych dystansów leśnymi ścieżkami i nastawiał się tylko na ciekawe znaleziska, to bym się srogo zawiódł. O ile jeszcze cmentarz zrobił na mnie pozytywne wrażenie pomimo swojego stanu, to sama osada niestety pozostawiła już wielki niedosyt. Kilka zarośniętych fundamentów i tyle. Nie, żebym się spodziewał czegoś innego, ale liczyłem na więcej magii i jakiś niespodziewany efekt WOW, a tu rozczarowanie.
Może i w Osewie magii nie było, ale było jej aż nadto w pozostałościach Wilczego Szańca. Jestem tu, już nie pamiętam który raz i cały czas to miejsce mnie zachwyca i czymś zaskakuje. Byłem w tych okolicach dziesiątki razy i podejrzewam, że będę jeszcze przynajmniej drugie tyle. Uwielbiam zwiedzać tutejsze budynki lub choćby przechadzać się tutejszymi leśnymi drogami, kręcąc kolejne kilometry bez konkretnego celu. Tym razem skończyło się na siedemnastu i nie żałuję ani jednego z nich. Szczerze Wam polecam odwiedzenie tutejszych lasów i zwiedzenie tej niebiletowanej części Wilczego Szańca. Gwarantuję Wam, że się nie zawiedziecie i wyjedziecie stąd z fajnymi wrażeniami.
Do zobaczenia na szlaku!
#turystyka #wypoczynek #aktywnywypoczynek #podróżowanie #travel #hiking #trekking #trip #podróże #adventure #przygoda #podróżnik #wyprawa #mazury #gierłoż #wilczyszaniec #osewo #drugawojnaświatowa #IIWW