Dzisiaj na szlaku miejsce bardzo dobrze mi znane, gdyż staram się tutaj raz na jakiś czas wpadać i patrzyć jak wszystko się tutaj zmienia… na szczęście zazwyczaj na lepsze. Tyma razem Gierłoż i dobrze znany większości ludzi Wilczy Szaniec.
Wilczy Szaniec był jedną z głównych polowych kwater Adolfa Hitlera. Jego lokalizacja nie była przypadkowa. Po pierwsze obszar ten znajdował się w oddaleniu od większych miast oraz szlaków komunikacyjnych, jednak nie był całkowitym odludziem i dostanie się tutaj personelu czy zaopatrzenia, nie stanowiło większego problemu. Po drugie obszary Wielkich Jezior były ze względu na ukształtowanie terenu idealnym terenem do fortyfikowania i ewentualnej obrony, co widać z pewnością po zagęszczeniu licznych umocnień poza Gierłożą, jak choćby Martiany, Mamerki, Pozezdrze, Kruklanki itp. Po trzecie w niewielkiej odległości znajdowało się lotnisko Wilamowo. Po czwarte i chyba najważniejsze Wilczy Szaniec znajdował się w pobliżu ówczesnej granicy ze Związkiem Radzieckim, przez co miał ułatwić Adolfowi Hitlerowi oraz nazistowskiemu sztabowi dowodzić operacją Barbarossa. W szczytowym momencie kompleks zamieszkiwało trochę ponad dwa tysiące osób, a sam Adolf Hitler spędził łącznie w Wilczym Szańcu ponad 800 dni. Oprócz samego Fuhrera kompleks gościł między innymi Hermana Goeringa, Heinricha Himmlera, Martina Bormanna, Alberta Speera, Alfreda Jodla, Josepha Goebbelsa oraz tego, który doprowadził chyba do najgłośniejszego wydarzenia, jakie miało tu miejsce. 20 lipca 1944 pułkownik Claus von Stauffenberg dokonał najgłośniejszego i najbliższego powodzeniu zamachu na życie wodza III Rzeszy podkładając w sali narad ładunek wybuchowy. Niestety zamach się nie powiódł, a wybuch jedynie ranił Adolfa Hitlera. Większość spiskowców przypłaciła to wydarzenie życiem, a II Wojna Światowa miała potrwać jeszcze prawie rok. W wyniku zbliżającego się frontu i Armii Czerwonej pod koniec 1944 roku sztab ewakuowano z Wilczego Szańca, a sam kompleks zaminowano i na początku 1945 wysadzono, aby nie wpadł w ręce wroga. 27.01.1945 Wilczy Szaniec został zajęty bez walki przez Armię Czerwoną.
Wizyta tutaj to chyba jeden z punktów obowiązkowych dla osób odwiedzających Mazury. Ja uwielbiam tu przyjeżdżać i oglądać ewolucję tego kompleksu… ewolucję, która budzi we mnie czasami mieszane uczucia. Z racji swojego wieku, oczywiście jeszcze nie starczego, pamiętam Wilczy Szaniec sprzed lat, dziki, trochę zaniedbany, trochę dziewiczy i bardzo klimatyczny. Niestety jak to bywa w takich przypadkach, ludzie nie potrafili tego uszanować i kompleks zaczął popadać w ruinę. Następnie kompleks przeszedł etap pełnej komercji pod rządami ówczesnych właścicieli. Zadbali oni trochę o otoczenie, aczkolwiek paintball lub funkcjonująca tu strzelnica, nie bardzo przystawały powadze i historycznemu znaczeniu tego miejsca. W 2017 roku w końcu kontrolę nad obiektem odzyskują Lasy Państwowe i zaczyna się rozkwit Wilczego Szańca. Obiekt zyskuje na znaczeniu na turystycznej mapie Mazur i nabiera iście muzealnego charakteru. Widać, że przez ostatnie pięć lat Lasy Państwowe położyły ogromny nacisk na rozwój walorów turystycznych kompleksu. Wszystko czyste i zadbane. Znajdziemy tutaj ścieżki z polbruku, oznakowane szlaki, salę kinową, małą gastronomię, sklepiki z pamiątkami oraz coraz to nowe powstające w ekspresowym tempie budynki. Z jednej strony fajnie, że dba się o rozwój tego miejsca i atrakcje dla turystów, z drugiej jednak jakoś mi się wybrukowane ścieżki i kiczowate pamiątki trochę gryzą z klimatem tego miejsca, aczkolwiek coś kosztem czegoś. Kompleks musi podążać z duchem czasu, aby uatrakcyjnić pobyt rzeszom napływających tu turystów, dzięki czemu jest w stanie pozyskiwać środki na dalszy rozwój i utrzymanie kompleksu. Z dwojga złego wolę trochę kiczu wprowadzonego w dobrej wierze niż klimatyczne zniszczenie i szabrowanie zabytków.
Z pewnością wizyta tutaj będzie dla każdego niezapomnianym wspomnieniem, w końcu mamy tu do czynienia z solidnym kawałem historii. Odwiedzając kompleks w sezonie, niestety będziemy musieli pogodzić się z tłumami turystów, po prostu Wilczy Szaniec popularny stał się i kropka… nic na to nie poradzimy. Jednak możecie pójść w moje ślady. Gdy odwiedziłem kompleks w połowie kwietnia, w zwykły dzień roboczy o dziesiątej rano, byłem jedynym zwiedzającym i miałem ten komfort, iż mogłem wczuć się trochę w niezwykły klimat tego miejsca. Jednak nawet w sezonie warto tu wpaść. Jeżeli ludzie Wam nie przeszkadzają, bilety są w naprawdę rozsądnych cenach, biorąc pod uwagę rozmiar kompleksu, a jeżeli nie lubicie ludzi, możecie, zamiast wbijać się do głównej części Wilczego Szańca, udać się na drugą stronę asfaltowej drogi biegnącej wzdłuż ogrodzenia muzeum, gdzie znajdziecie dziewicze schrony w lesie, które może nie są tak wymuskane i odpicowane, ale nadal są zachowane w dobrym stanie, ulokowane pośród drzew i ich oglądanie wcale nie dostarcza mniejszych wrażeń, a nawet pozwala się cieszyć tymi widokami w o wiele bardziej klimatycznym otoczeniu. Wizyta w Wilczym Szańcu to „must have”, jeżeli będziecie na Mazurach.
Do zobaczenia na szlaku!
#bushcraft #turystyka #wypoczynek #aktywnywypoczynek #podróżowanie #travel #hiking #trekking #podróże #adventure #urbex #militaria #military #armia #army #drugawojnaświatowa #IIWW #wilczyszaniec #mazury #lasypaństwowe #gierłoż